Chlopak zostal szybko opatrzony i zaniesiony do sali. Bylo to sredniej wielkosci pomieszczenie, ktore zawieralo wszystkie niezbedne dla chorych rzeczy. Oprocz naszego mlodego czlonka klanu Senju, w sali znajdowal sie tez stary mezczyzna, czlowiek-roslina. Obok niego lezal jakis maly chlopiec, ktory plakal niemal zawsze wtedy, gdy tylko sie obudzil. Drugiemu wspollokatorowi wcale to nie przeszkadzalo, coz, byloby do rozwazenia, czy zachowal on chocby czastke jakiejs swiadomosci. Poza tym, na sali panowala cisza, jakby nie liczyc odglosow pracujacych urzadzen.
Czas: 24h wymienne na minimum 5 postow.
Offline
Tsuriakki leżał ciężko ranny w pokoju. Dosyć wcześnie odzyskał świadomość i się obudził, lecz nie był w stanie ruszyć się ani odrobinę. Wciąż pamiętał ten ból, kiedy zostaje trafiony ładunkiem elektrycznym, wciąż bolały go poparzone plecy...
Próbował zrozumieć coś, co dzieje się w jego otoczeniu, ale zarówno słowa dziecka jak i drugiej osoby były dla niego bełkotem.
Chcąc coś zrobić próbował otworzyć powieki, lecz nawet to mu się nie udało. Poddał się.
- Na pewno później osiągnę znacznie więcej.
Myślał o Kuromizu. Nie widział go od omdlenia i zastanawiał się, co mogło się z nim stać.
Offline
Sale czasem odwiedzala pielegniarka. Po jakims czasie tez zjawil sie i medyczny ninja, ktory zmniejszyl nieco obrazenia, jakch doznalo cialo Tsuriakkiego.
-A coz to sie stalo? -zapytal. -Nie wygladasz, jakbys byl stad.
Offline
Tsuriakki starał się coś z siebie wykrztusić, jednak było ciężko. Udało mu się wypowiedzieć tylko to jedno słowo: - Kuro... mizuuu.
Zaczęła powracać do niego siła. Otworzył oczy i rozglądnął się dookoła. Dopiero teraz wyraźnie zobaczył dziecko i człowieka leżącego sztywno. Zobaczył także ninje. Nie wiedział, jak się tu znalazł, ale czuł się spokojnie.
Offline
-Kuromizu... Hmm... Moze masz goraczke, ze cos majaczysz? Nie... To nie to... -mruknal ninja. -Coz. No nic. Widze ze jeszcze troche trzeba poczekac. Odpoczywaj wiec.
Medyk wyszedl z sali, zamykajac za soba drzwi. W pomieszczeniu zapanowala niemal idealna cisza. Reszta pacjentow spala w najlepsze, kurujac sie po odbytej chorobie.
Offline
Tsuriakki zasnął. To jedyne, co mógł zrobić, ciągle potrzebował zregenerować siły. Spał może godzinę, dwie po czym obudził go krzyk dziecka.
Wojownik poczuł, że ma siły do ruszania się. Wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Zamknięte.
- No cóż... - chwilę się zachwiał - Dobrze byłoby stąd wyjść ale... Chyba jeszcze nie jestem gotowy.
Tsuriakki usiadł na swoim łóżku i zaczął rozmyślać. Próbował przypomnieć sobie wszystko, co się ostatnio wydarzyło.
Offline
A wydarzyło się wiele. Fakt, drzwi były zamknięte, ale pozostało jeszcze okno. Lecz czy teraz jest naprawdę odpowiednia pora? Lepiej zregenerować jeszcze trochę siły. Pod wieczór pielęgniarki przyniosły pacjentom posiłek. Następnie każdy powinien wykonać wieczorną toaletę i udać się spać, tak było bowiem w regulaminie.
Offline
- Nie ma co uciekać... - myślał Tsuriakki - po przespaniu się zregeneruje więcej sił i będę bardziej gotowy do powrotu do walki.
Tsuriakki myślał, gdzie mógł zniknąć Kuromizu. Od samego początku wyeliminował Kiri, tam by nie poszedł, to zbyt niebezpieczne. Myślał o innych ukrytych wioskach, zastanawiał się, nad którą miały by ich żywioły największe szanse.
Offline
Cóż, Suiton wygrywa z Katonem, a ze względu na klan Uchiha mający do niego naturalne powinowactwo, według toku rozumowania Tsuriakkiego wszystko wskazywałoby na Konohę. Ale jak było naprawdę? Cóż, tego towarzysz Kuromizu raczej nie mógł być w stu procentach pewien.
Mijały więc tak sekundy, minuty, godziny, a z każdą chwilą przychodziły coraz to nowe siły.
Offline
Tsurikki obudził się.
- Chyba już starczy. Wystarczająco zregenerowałem siły.
Młody wojownik wstał, chwilę się otrząsnął i podszedł do drzwi. Pomyślał że spyta, czy już może odejść i czy dostanie coś na drogę.
Po drodze zobaczył, że Kuromizu oddał mu wszystko, co miał.
- Co to ma znaczyć? - zdziwił się Tsuriakki - Czemu mi wszystko zostawił?
Offline
Starsza pielęgniarka widząc Tsuriakkiego zmierzyła go nieprzychylnym wzrokiem.
-Chorym nie wolno bez pozwolenia opuszczać sali -warknęła. -Proszę wracać do siebie.
Offline
- Chyba sobie żartujesz! - krzyknął rozzłoszczony Tsuriakki - Czuje się świetnie i nie wracam do łóżka! Jestem zdrowy.
Odwrócił się: - Wychodzę.
Tsuriakki wszedł do pokoju i zabrał wszystkie swoje przedmioty. Na wszelki wypadek, gdyby chcieli go gonić, uciekł oknem.
Offline
I tak oto Tsuriakki po dojsciu do siebie uciekl ze szpitala...
Wzbudzilo to ogolne podejrzenie, jednak nie podjeto wiekszych srodkow i wkrotce zaniechano poszukiwan po sprawdzeniu terenow dookola szpitala.
Offline